Hejo! Mój cudowny, prawie nieużywany bronzer, dziś rano miał spotkanie III stopnia z ziemią i całkowicie się roztrzaskał. Ze względu na to, że bardzo go polubiłam nie mogłabym go wyrzucić :) Więc pokażę, jak udało mi się go posklejać :) Na początku wyglądał tak:
Jeśli już nasz puder lub cień tak wygląda, to musimy go maksymalnie rozgnieść, żeby nie było żadnych grudek. Ja do tego celu użyłam małej łyżeczki i foliówki, żeby mi ten proszek nigdzie nie fruwał :)
Po rozgnieceniu wyglądało to tak :)
Następny krok to spirytus! :) Najlepszy to spirytus rektyfikowany, raczej w każdym spożywczym go dostaniemy.
Dolewamy go tylko troszeczkę, żeby nie przesadzić. Nie ma wyjść z tego zupa, tylko gęsta masa, jednolicie wymieszana:) Jeśli dolejemy go za dużo, po pierwsze nasz produkt będzie długo wysychał, ciężko będzie nam go ułożyć w pudełku a co najgorsze po wyschnięciu może stać się bardziej kruchy:( A tego nie chcemy :)
Następnie potrzebujemy coś płaskiego co możemy owinąć w papier, żeby ładnie ułożyć nasz produkt w pudełku. Ja niestety pod ręką miałam tylko 2 zł, ale lepiej sprawdziło by się w moim wypadku jakies okrągłe wieczko, żeby ładnie wszystko docisnąć i rozprowadzić :)
Później docisnęłam wszystko lekko palcami, żeby odsączyć trochę spirytusu :) I takim sposobem uratowałam swój bronzer :)
Oczywiście jeszcze musimy wykazać się cierpliwością i odstawić nasz produkt do wyschnięcia:)
Czasem zdarza się tak, że po wyschnięciu produkt jakby stracił swoją pigmentację, lecz po zeskrobaniu tej górnej twardszej warstwy ten efekt mija :) Mam nadzieję, że komuś pomogłam! <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz